Marcinek to jeden z najniezwyklejszych pacjentów w historii Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki. Jego historię poznała cała Polska.
Marcinek trafił do Matki Polki w pierwszych godzinach życia. Chłopiec urodził się w szpitalu w Piotrkowie Trybunalskim. Jego matka nie wiedziała, że jest w ciąży i zrzekła się praw do dziecka.
Największy kryzys
Ponieważ miał problemy z brzuszkiem, został przetransportowany do Matki Polki. Okazało się, że urodził się ze zrośniętym przewodem pokarmowym. Przeszedł kilka operacji. Największy kryzys przyszedł po trzeciej.
Dziecko miało posocznicę i zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych. Stan był dramatyczny. Serce i płuca przestawały pracować.
Na szczęście w Matce Polce z sukcesami ratuje się takich pacjentów przy pomocy ECMO. Chorych podłącza się do krążenia pozaustrojowego, dzięki czemu płuca mogą się regenerować.
Co to jest ECMO. Zobacz film
Udało się. Po ośmiu dniach chłopczyka można było odłączyć od aparatury. Dziecko zaczęło samodzielnie oddychać, a na jego buzi pojawił się zniewalający uśmiech. W Marcinku zakochał się cały personel Kliniki Instensywnej Terapii i Wad Wrodzonych Noworodków i Niemowląt. Lekarki i pielęgniarki ogłosiły się ciociami chłopca, a on został oddziałowym synkiem.
Telefony z całej Polski
Kiedy Marcinek skończył siedem miesięcy, był w tak dobrym stanie, że można było planować wypis ze szpitala. To oznaczało, że dziecko trafiłoby do domu dziecka.
Wtedy pojawił się pomysł znalezienia dla niego rodziny zastępczej. W zorganizowaniu akcji poprosiliśmy Fundację Gajusz i Kampanię Rodzina jest dzieci.
W październiku na konferencji prasowej przedstawiliśmy historię Marcinka i ogłosiliśmy, że szukamy dla niego kochającej rodziny.
Matka Polka szuka domu dla Marcinka. Zobacz
Odzew był nieprawdopodobny. W Instytucie dzwoniły telefony i przychodziły maile z całej Polski. W dzień po konferencji do Instytutu przyszła rodzina, która już wcześniej przygotowywała się do adopcji.
To nie sklep
– Byli zdeterminowani, by zostać jego rodzicami – wspomina prof. Iwona Maroszyńska, ryrektor ICZMP. – Kiedy zaproponowaliśmy, by go zobaczyli, powiedzieli, że to nie sklep. Że już go kochają.
Na ostateczny happy end trzeba było poczekać jeszcze kilka tygodni. Po załatwieniu wszystkich formalności przed świętami Marcinek został wypisany do domu.
– Po wielu miesiącach walki o zdrowie i życie Marcinka i naszego niepokoju, że będziemy musieli przekazać go do domu dziecka, na szczęście znalazły się osoby o wielkich sercach, które obdarowały chłopca miłością i dzięki temu znalazł przed świętami wspaniały dom — mówi dr Katarzyna Fortecka-Piestrzeniewicz z Kliniki Intensywnej Terapii i Wad Wrodzonych Noworodków ICZMP.
Takiego szczęścia nie da się opisać – posłuchaj listu od rodziców
„Dzięki Marcinowi mamy najpiękniejsze święta. Takiego szczęścia nie da się opisać słowami. Marcin od razu doskonale odnalazł się w swoim nowym domu. Widzimy, jak bardzo potrzebował domowej atmosfery. Ciągle się uśmiecha, widać jego szczęście. Składamy wyrazy wielkiego uznania i szacunku dla całej kadry Instytutu. Dzięki pomocy wielu osób udało się, że Marcin jest z nami, o czym nigdy nie zapomnimy. Dziękujemy z całego serca, spełniliście państwo nasze największe marzenie.”
Zobacz też: